Uczę się na własnych błędach

historia

Zgodnie z powiedzeniem, zawsze lepiej uczyć się na cudzych błędach. Jednak uważam, że najwięcej daje nam osobiste doświadczenie. Dlatego warto jest skupić się na własnych błędach. Tak więc, gdy po raz drugi w życiu zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, wiedziałam z czym się to wiąże. Wiedziałam również czego mogę się spodziewać po macierzyństwie – z pewnością nie tego czym karmią nas reklamy i media: wyidealizowanego obrazu zadbanej  z matki z uśmiechniętym bobasem.  

O doświadczeniach mamy „nowicjuszki”

Poród nie jest wyznacznikiem jaką jest się matką, tak samo metoda karmienia niemowlaka. Jednak wiele kobiet, którym życie napisało inny scenariusz niż one sobie wyobrażały, myśli o sobie „zła matka”. W niektórych przypadkach potrzeba wiele czasu, by sobie wszystko poukładać w głowie. O ile metodę karmienia pierwszego dziecka – kpi (karmienie piersią inaczej) „przepracowałam” (choć wymagało to czasu a żal po nieudanym karmieniu piersią w głębi pozostał), to poród przez nagłe cesarskie cięcie wraz z okresem połogu był dla mnie, mimo upływu lat, wciąż bardzo złym wspomnieniem. 

W obliczu kolejnej ciąży widmo porodu napełniało mnie strachem, a negatywne echa wciąż pojawiały się w mojej głowie.

A co właściwie się wydarzyło? W szpitalu spotkał mnie brak szacunku wobec mojej osoby, dezinformacja, niechęć w udzielaniu pomocy, brak kontaktu skóra do skóry, sprzeczne rady i brak wsparcia, szczególnie laktacyjnego. Wyszłam z niego niepewna swoich kompetencji jako matka, roztrzęsiona, z butelką mleka modyfikowanego i płaczliwym dzieckiem, które odmawiało ssania piersi. Oprócz tego towarzyszył mi silny ból po cięciu. Potem oczekiwania wobec macierzyństwa zderzyły się z rzeczywistością. Nie ogarniałam karmienia (próby karmienie piersią + odciąganie + mleko modyfikowane) i bieżącej opieki. 

Nauka na podstawie doświadczeń

Bardzo chciałam, żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło. Czego nauczyłam się na własnych błędach? Co zrobiłam? Dzięki doświadczeniu przygotowałam się: 

  • po pierwsze: wybór dobrego lekarza prowadzącego ciążę – wspierającego i kompetentnego,
  • po drugie: nauka na cudzych doświadczeniach – z pomocą przyszła mi grupa FB Naturalnie po cesarce Grupa wsparcia. Setki historii udanych i nieudanych prób porodu siłami natury po cesarskim cięciu. Wiele z nich pomogło mi się przygotować oraz uspokoiło w ostatnie dni przed rozwiązaniem. Wiedziałam, że chcę spróbować urodzić siłami natury, a czy się uda to sprawa drugorzędna. Najważniejsze bym ja i córka były zdrowe. Merytorycznie przygotowałam się czytając książkę o VBAC i CBAC.
  • po trzecie: wybór szpitala – uznałam to za jeden z kluczy do sukcesu. Potrzebowałam miejsca, gdzie dadzą mi możliwość próby TOLAC, a więc szansę na udany VBAC. Wybrałam szpital w Oleśnicy.
  • po czwarte: dużo czytałam i słuchałam o karmieniu piersią  – szczególnie artykułypodcasty Mlekiem Mamy. Wiedziałam, że mogę spodziewać się problemów i znałam ich naturę. Poszukałam CDL, do której chciałam się zwrócić w przypadku problemów w karmieniu.

Wsparcie Fundacji Mlekiem Mamy

Zanim pojawiły się pierwsze skurcze porodowe z pomocą przyszły mi prezeski Mlekiem Mamy: Maro i Ela, do których odezwałam się na ostatniej prostej. Znały moje obawy i potrzeby, pomogły przygotować plan porodu i na odległość wspierały przed podróżą do szpitala. Jestem im niezwykle wdzięczna za okazane wsparcie. Dodały mi pewności siebie. 

W szpitalu

Opinie o szpitalu nie były przesadzone. Od samego początku czułam się zaopiekowana i  że znalazłam w dobrych rękach. Ostatecznie poród został wywołany oksytocyną, czego bałam się najbardziej (po niej szybko trafiłam na stół operacyjny z powodu spadków tętna dziecka za pierwszym razem). Położna mnie uspokoiła i wszystko wyjaśniła. W tle puściłam moje ulubione utwory Queen (w tym “We are the champions” oraz “Don’t stop me now”) i L.U.C (“Najlepsze przede mną”). 

Poród był ekspresowy, położna chroniła krocze i pokazała pozycje wertykalne w łagodzeniu bólu. Oczywiście możliwy był poród rodzinny. Następnie kontakt skóra do skóry, przecięcie pępowiny przez męża po ustaniu tętnienia, karmienie piersią jeszcze w pierwszych dwóch godzinach – tego wszystkiego zabrakło przy pierwszym porodzie. Po dwóch godzinach od narodzin mogłam chodzić i zająć się maluchem. Nie mówiąc o bólu, który był nieporównywalnie mniejszy w połogu niż po cesarskim cięciu. 

Zostałam otoczona opieką laktacyjną. Córka ssała pierś, ale niepoprawnie i nie zostało to wychwycone w szpitalu. Mimo tego, po wyjściu ze szpitala, było zupełnie inaczej niż za pierwszym razem: byłam szczęśliwa i pewna siebie. 

Powrót do domu

Po powrocie do domu skontaktowałam się z CDL, neurologopedą i fizjoterapeutą w celu diagnozy i poznania zaleceń, by polepszyć sytuację. Ból przy karmieniu był prawie nie do wytrzymania, a brodawki poranione i krwawiące. Moją motywacją było niedopuszczenie do sytuacji, aby zostać znowu mamą kpi. Karmiłam zaciskając zęby, a łzy leciały po moich policzkach. Wykorzystałam wszelkie porady i środki do gojenia brodawek (opatrunki, kompresy, lanolinę i inne maści, wietrzenie, własne mleko). Na szczęście wdrożenie działań zaleconych przez specjalistów z czasem dało pozytywny skutek i karmienie piersią boli coraz mniej. Konieczny okazał się zabieg frenotomii.

Magiczna więź i mistyka karmienia

Jestem jednak trochę zawiedziona. Nie czuję tej „magicznej więzi” i mistyki karmienia, o której się tyle mówi. Karmienie swoim mlekiem bezpośrednio z piersi uważam po prostu za praktyczne i bardzo zdrowe. Z perspektywy czasu mój żal za brakiem karmienia piersią pierwszego dziecka był przesadzony. Tęskniłam za wyobrażeniem „czegoś”, co w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. Niemniej jednak trzymacie kciuki za naszą dalszą mleczną drogę – to dopiero początek wyboistej ścieżki.

Sukces po błędach!

Kluczowym aspektem do sukcesu okazał się wybór szpitala – panujące tam standardy i wspierająca opieka poporodowa. Drugi, niemniej ważny, to moje własne doświadczenie zdobyte na błędach. Wiedziałam, że przy problemach z karmieniem piersią muszę się zwrócić o pomoc i wsparcie do specjalistów. 

Iza, mama kp

Fundacja "Mlekiem Mamy" wspiera w karmieniu naturalnym. Jeżeli karmienie piersią okazuje się niemożliwe, pokazujemy, że można karmić piersią inaczej (KPI), tj. odciągniętym mlekiem i podawać je w inny sposób. Edukujemy w zakresie tzw. świadomego rodzicielstwa i zdrowego stylu życia już od pierwszych chwil dziecka. Prowadzimy również działalność odpłatną w zakresie wsparcia okołoporodowego.