Matka KPI w szpitalu
O tym jakie prawa ma mały pacjent i jego opiekun podczas hospitalizacji pisaliśmy w dwóch poprzednich artykułach. Jadnak jakie warunki pobytu ma matka karmiąca? Czy może liczyć na osobny pokój? Czy są wyznaczone miejsca do odciągania i przechowywania pokarmu? Czy szpitale są przygotowane na pobyt matki karmiącej (inaczej) na swoich oddziałach?
O ile matka karmiąca piersią musi podczas karmienia mieć „jedynie” dostęp do dziecka, o tyle matka karmiąca piersią inaczej potrzebuje nieco więcej zaplecza. Dzięki uprzejmości facebook’owej grupy Mam ściągających mleko dokonałyśmy sondy, pytając:
Jak wygląda pobyt matki KPI w szpitalu?
„Z racji wady serca córki spędziłam z nią w szpitalu bardzo dużo czasu. Jeśli chodzi o KPI to nie ma żadnego wsparcia, ani warunków. Jeśli jesteś w sali z innymi dziećmi/rodzicami to musisz tam odciągać lub iść do toalety (jedna dla rodziców i się ją blokuje więc to średni pomysł). Przechowywanie mleka bez zarzutu, jest lodówka i tylko wymagali podpisania porcji datą i godziną.”
„Pani pielęgniarka zapytała mnie czy karmię piersią? A ja na to, że odciągamy mleko i daje butelką ponieważ synek nie chciał pić z piersi. Na to Pani odpowiedziała – to karmi Pani piersią i należy się Pani pokój jednoosobowy. Mieliśmy osobny pokój z łazienką, telewizorem i widokiem na zatokę.”
„Byłam z córką dwa razy w szpitalu – urodziła się jako wcześniak. Będąc w szpitalu (po porodzie) bardzo często ściągałam mleko. Lekarze i pielęgniarki zachęcały do tego by karmić swoim mlekiem. Była na oddziale wyznaczona szafeczka i jedna z kobiet tam pracujących co chwile chodziła do „kuchni mlecznej” i zanosiła pokarm by maluchy miały pod dostatkiem mleko mamy i nie musiały jeść mm…
Jak córka miała 9 miesięcy trafiliśmy do tego samego szpitala i… zero pomocy. Na salach kamery, a ja siedziałam z cyckami wywalonymi na wierzchu. Na szczęście po kilku dniach miałyśmy sale 1-osobową, bo córka miała bardzo poważną operację. Pytając się pielęgniarek gdzie mogę dawać mleko do mrożenia dla córki, patrzyły się na mnie jak na głupią. Na początku stawiałam woreczki na parapecie za oknem.
Na szczęście było zimno – bo to był marzec, więc dawało radę. Mąż wywoził do domu cały zapas dzienny, bo córce nic nie mogłam podawać przez tydzień. Później dogadałam się z kobietami z „kuchni mlecznej” (które na szczęście pamiętały mnie z pierwszego pobytu z córką w szpitalu).”
„Neonatologia – pokój laktacyjny (od 8 rano) z czajnikiem, fotelami i telewizorem , w którym odtwarzano film propagujący kp. Nefrologia – sale dwuosobowe z szybami w ścianach między salami i szklanymi drzwiami, więc wszystko widać jak na dłoni, ale za to lodówka i czajnik w pokoju socjalnym dla rodziców.”
„Ogólnie karmienia mlekiem nikt nie komentował, miałam lodówkę w hollu (wspólną na 4 albo 3 sale) i tam trzymałam mleczko świeże i na wszelki wypadek kilka woreczków mrożonek. Ściągałam normalnie na sali – nie pytałam o żadne miejsce specjalne – bo nie mam problemu ze ściąganiem przy ludziach (po porodzie ściągałam przy inkubatorach gdzie byli inni rodzice – na których nie zwracałam uwagi – bo musiałam napatrzeć się na moje Kruszynki).”
„Córka miała 40 st gorączki. Trafiliśmy na sale 5-osobową! O łóżku dla matki zapomnij. Łazienka na korytarzu dla wszystkich. Gdy zapytałam o lokator szpitalny, podgrzewacz i sterylizator, to pielęgniarki powiedziały, że mam mieć swoje. Dobrze, że do domu autem miałam 5 min, bo inaczej to ja nie wiem. Spałam na krześle, o ile to spaniem można nazwać.”
„Pytałam pielęgniarki z nocnej zmiany o ściąganie, ale powiedziała mi, że albo będę robić to na sali (żadnego problemu by nie robili) albo w pokoju do karmienia, który znajdował się na izbie przyjęć (miejsce do przewijania z leżanką, umywalka – całkiem nie najgorsze warunki, chociaż ogólnodostępny i każdy mógł wejść). Pani pielęgniarka z dziennej zmiany bez problemu przelewała wrzątkiem to, o co prosiłam, podgrzewała mój pokarm, nikt nie namawiał mnie na mleko modyfikowane z wyjątkiem kogoś kto przyszedł zabierać zamówienia z kuchni (tu oczywiście chciano nas raczyć fm i kaszami na fm – odmówiłam).
Nie wiem czy była lodówka, nie pytałam o nią, bo ściągałam na bieżąco. Do spania dostałam krzesło, ale to była sala obserwacji, więc nie mam pojęcia jak to powinno wyglądać. Pani doktor, która nas badała, po tym jak usłyszała, że karmię „piersią odciągniętą” nazwała mnie bohaterską mamą, której chce się ściągać dla dziecka pokarm 7 miesięcy i stwierdziła, że mleko mamy jest dla dziecka najlepsze.”
Czego potrzebuje mama KPI w szpitalu
Jak widać, co szpital to inne standardy. Życzeniem wszystkich mam byłoby by każdy oddział wyposażony był w pokój dla maki karmiącej z osobną łazienką. Posiadał lodówkę na pokarm mamy, laktator szpitalny dostępny 24 h, sterylizator i podgrzewacz. Z dostępem do zlewu z ciepłą wodą i detergentem do akcesoriów dziecięcych.
By personel oddziału wspierał i pomagał, a przynajmniej nie przeszkadzał. Jednak mimo braku wygód matka karmiąca, w każdych warunkach znajdzie sposób by nakarmić dziecko mlekiem mamy.
Fotografia przykładowego pokoju rodzica z jednego z wojewódzkich szpitali specjalistycznych.
MR
Źródła:
- Zdjęcie pokoju rodzica z archiwum prywatnego.
- Obrazek wyróżniający: zdjęcie z archiwum prywatnego