Gdyby nie KPI – dzisiaj nie byłabym mamą KP
Karmiłam piersią inaczej (KPI) i chcę podzielić się swoją historią, która ma szczęśliwy finał… Mianowicie synek ma pół roku i karmimy się wyłącznie piersią. <3
Grom z nieba
Ale od początku. Ciąża trzecia, niekoniecznie planowana, spadła na nas jak grom z nieba. W domu mieliśmy już 7 letnią córkę i 2 letniego synka. Od początku ciąża wysokiego ryzyka plus wizja 3 cesarskiego cięcia. Poprzednie dzieci karmione mieszanie do 3 miesiąca życia. Tym razem moje podejście do karmienia piersią – KP (KPI – było mi znane tylko z opowieści jednej mamy) było neutralne – nie uda się trudno.
Pierwsze problemy i rozwiązanie
I nadszedł dzień kiedy powitałam na świecie Tymka – mimo cc (cesarskie cięcie) synek prawie od razu przystawiony do piersi. Karmiliśmy się cały czas. W szpitalu nic nie zapowiadało naszych problemów… W 5 dobie przyszedł mega nawał i zapalenie jednej piersi. Ból, łzy, gorączka. Wtedy sięgnęłam pierwszy raz po laktator. Aby poczuć ulgę.
Niestety synek zaczął masakrować mi brodawki, nie miałam siły go karmić – więc laktator zaczął być używany coraz częściej. Przez dwa tygodnie karmiłam go piersią plus mlekiem odciąganym. Po 2 tygodniach, kiedy dalej nie przybrał ani grama od wagi spadkowej oraz moje brodawki nie mogły się wygoić, postanowiłam przejść tylko na moje mleko z butelki.
W końcu wiedziałam ile synek zjada, piersi mogły się wygoić i najważniejsze – Tymek zaczął rosnąć w oczach.
Co ma pociąg do karmienia
Po około 4 tygodniach całkowitego KPI, musieliśmy wyjechać na kilka dni w drugi koniec Polski. Siedmiogodzinna jazda pociągiem nie sprzyjała KPI i synek kilka razy załapał pierś.
W tedy zaświtała mi myśl… a może spróbować wrócić do KP?
Moja strategia
Najpierw zrezygnowałam z odciągnięć nocnych – na śpiocha synek pięknie jadł z piersi, a ja zaczęłam się wysypiać. Stopniowo rezygnowałam z kolejnych odciągnięć na rzecz podania piersi. Po około miesiącu udało się przejść całkowicie na KP.
Ze wsparciem jest łatwiej
Od początku wszyscy wspierali mnie w przejściu na KPI – widzieli, że karmienie sprawiało mi mega ból, nie miałam siły zacisnąć zębów i karmić… Potem, gdy dojrzałam do przejścia na KP – też miałam mega wsparcie. Przez tydzień mąż robił wszystko przy dzieciach i w domu. Ja tylko siedziałam i karmiłam. Łatwo nie było, ale byłam uparta i bardzo chciałam karmić piersią. Wiedziałam, że przy trójce dzieci nie dam rady długo karmić piersią inaczej.
Bardzo dużo zawdzięczam również grupie na FB – Karmienie piersią inaczej oraz Randkujące z laktatorem. Tylko dzięki nim miałam wiedzę jak ściągać, jak pobudzać laktację, aby utrzymać mleko. One wspierają i dają potężną motywację, ponieważ nawet kropla mleka mamy jest cenna.
Tak długo, jak dam radę
4 września minęło pół roku. Jeszcze w ciąży to było moje max jakie chciałam dać mojemu dziecku, jeżeli chodzi o karmienie. Dzisiaj wiem, że będę go karmić tak długo, jak dam radę.
Żałuję, że nie walczyłam tak przy pozostałych dzieciach.
Mamy nie poddawajcie się. Szukajcie wiedzy. Nie ważne, jak karmisz, ale czym. Nawet kropla Twojego mleczka lub mleczka innej mamy jest dużo bardziej cenna, niż podawanie tylko mleka modyfikowanego.
Pozdrawiam Aśka