Karmienie butelką i więź

Karmienie butelką i więź

O napisanie tego artykułu poprosiła mnie osoba, która zajmuje się między innymi wspieraniem kobiet, które z różnych powodów karmią swoje dzieci inaczej niż piersią.

Dużo się mówi o zaletach karmienia piersią. Jednak kiedy chcemy zachęcić do tego jak największą liczbę kobiet, zaczynamy podawać różne informacje na temat różnic między karmieniem naturalnym i karmieniem butelką, które są nieścisłe.  Łatwo wtedy o nieporozumienia.

Aby więc mniej opierać się na frazesach i ogólnikach, a bardziej na konkretach pomyślałam, że to dobry pomysł, żeby wyklarować różne kwestie dotyczące karmienia małych dzieci.

Bliskość a więź

W wielu artykułach dotyczących karmienia można się spotkać z informacją, że bliskość związana z naturalnym karmieniem jest nie do zastąpienia. Pojawiają się tutaj dwie wątpliwości. Po pierwsze, warto odróżniać bliskość, jaką czuje opiekun od bliskości, którą czuje dziecko. Po drugie, warto odróżniać uczucie bliskości od więzi. Uczucie bliskości jest ważne i pomaga w budowaniu relacji, ale więź to coś głębszego i bardziej podstawowego.

Dziecko dostaje bliskość na różne sposoby – nie tylko podczas karmienia, ale cały czas kiedy ma kontakt z ważnymi osobami – fizyczny oraz emocjonalny. Byłabym za tym, żeby odejść od spostrzegania karmienia, jako jakiegoś wyróżnionego sposobu na bliskość i budowanie więzi. Przecież, jeśli karmienie piersią byłoby jedynym sposobem na bliskość i na budowanie więzi, w ogóle nie byłoby możliwości, by dziecko nawiązało więź z ojcem, babcią, ciocią czy starszym bratem. Podobnie dziecko karmione wyłącznie piersią może mieć bliskość i więź z osobami, które go nie karmią, ale są dostępne emocjonalnie, spędzają z nim czas, oferują miły dla dziecka kontakt fizyczny.

Owszem, dziecko ma pewne wrodzone wzorce tego, czego się może na świecie spodziewać i czego potrzebuje, ale bierze to, co dostaje po urodzeniu i nie ma porównania, co by było, gdyby było karmione inaczej, ani poczucia straty. Może mieć co najwyżej nie do końca wysyconą potrzebę ssania, albo kontaktu skóra do skóry o co można zadbać na różne sposoby. Jednak w każdej relacji używa się takich sposobów budowania więzi, jakie są dostępne.

Dla każdego dziecka istotnym narzędziem budowania więzi jest fizyczna bliskość i reagowanie na jego potrzeby, czyli dostępność. Warto zastanowić się, czy to, czym chcemy budować więź jest oparte na dostępności emocjonalnej, czyli jak duża jest przestrzeń na reagowanie na potrzeby dziecka w tym, co rodzic robi. Czy nie jest to tylko wykonywanie jakiejś mechanicznej czynności.

Napisałam, że widzę, jak uczucie bliskości i przyjemność myli się z więzią. Uczucie bliskości wspomaga rozwój więzi, ale to nie to samo. Dziecku potrzebna jest dobra więź, a nie niesamowita więź. Dobra więź nie tworzy się w niesamowitych odczuciach, ale w powtarzalności, dostępności, przewidywalności.

Wiele kobiet, które chciały karmić piersią, a nie karmi, ma różne trudne emocje związane z tą sytuacją. Żal do siebie, poczucie winy, krzywdy, złość, odczucie, że można było coś zrobić, a one tego nie zrobiły. Kobiety miewają też poczucie braku i straty. To uczucie jest związane:

  • z tym, że kobieta jedno z dzieci karmiła piersią, a drugiego nie i teraz wie i czuje, że jest inaczej,
  • z wyobrażeniem o karmieniu piersią – chciałam, wyobrażałam sobie, że będę karmić moje dziecko, a potem okazało się, że to z jakichś względów nie jest możliwe.

Obie te sytuacje związane są z przeżywaniem pewnej żałoby. Procesu emocjonalnego żegnania się z czymś co było pożądane i pozytywnie odbierane a co okazało się nieosiągalne. Żyjemy w kulturze, która niestety ma dużą trudność z uznawaniem i wspieraniem tego rodzaju procesu żałoby. A to powoduje, że w wielu sytuacjach taki proces długo nie może się zamknąć. Z jednej strony widzę, że jest trudność z uznaniem tego, że kobiecie może być smutno i żal, że nie karmi swojego dziecka tak, jak chciała. Trudno zaakceptować emocje, jakie się wtedy pojawiają, obok smutku również złość, bezradność i różne obawy. Widzę w dyskusjach między rodzicami dużo komentarzy w rodzaju: „nie możesz tak czuć‚” „nie przejmuj się, to nie jest ważne”. To nie sprzyja przeżyciu trudnych emocji do końca. Z drugiej strony, kiedy uda się już to zamknąć, pojawiają się głosy, które mówią o stracie, którą kobieta, czytając  teksty z oceniającym wydźwiękiem zaczyna przeżywać na nowo.

Zadbanie o te wszystkie rzeczy i emocje tworzy większą przestrzeń na wrażliwość na potrzeby dziecka. Troszczenie się o siebie jest nie mniej ważne niż troska o dziecko – matka i dziecko  to naczynia połączone.

Takie zadbanie o siebie i swoje emocje jest ważne również dla pary, dla ojca, który mógł mieć różne wyobrażenia o tym jak miało wyglądać karmienie piersią a nie tylko dla kobiety.

Warto więc pamiętać, że każda relacja i więź jest unikalna. Żadnej nie da się porównać do innej. Więź kobiety z każdym z jej dzieci jest zupełnie inna, nawet jak dzieci są tak samo karmione. Także więź dziecka z ojcem i z matką jest inna, choć inna nie znaczy tutaj lepsza ani gorsza. Myślę też, że za mało się ciągle mówi o tym, że więź, relacja to coś, co buduje się przez wiele lat, właściwie przez cały czas, kiedy mamy z kimś kontakt i że każda relacja ma różne etapy, wiele narzędzi bliskości, które nie dość że inaczej wyglądają w różnych relacjach to jeszcze cały czas się zmieniają.

W radzeniu sobie ze stresem, żalem, poczuciem winy może też pomóc odejście od myślenia w kategoriach: „muszę z pomocą karmienia butelką zastąpić karmienie piersią” (w kwestiach pozażywieniowych), i skupienie się na pytaniu: “jak mogę budować bliskość w mojej konkretnej sytuacji z tym konkretnym dzieckiem?” Jest to między innymi pytanie o to, które momenty, sytuacje, interakcje pomagają kobiecie czuć się dobrze, bezpiecznie, spokojnie i odpowiadać na potrzeby dziecka. Może więc się zdarzyć, że to karmienie butelką jest takie bolesne i trudne, że sprawdzi się to, żeby przez pewien czas karmił tata lub inna osoba, a mama, by przytulała, nosiła dziecko. By nie skupiać się na tym, że tylko i wyłącznie karmienie buduje więź. Warto w każdej sytuacji wspólnej z dzieckiem szukać okazji do budowania relacji – kontakt skóra do skóry, noszenie, kąpanie, masowanie, patrzenie na dziecko. Ważny jest element wrażliwości na potrzeby dziecka i reagowanie na nie. Dla więzi po stronie rodzica ważne jest również to, że jest jakaś ilość takich sytuacji, gdy dla rodzica czas spędzany z dzieckiem jest przyjemnym doświadczeniem. Ale nie musi być tak, że są to wyłącznie doświadczenia przyjemne.

Łatwiej czy trudniej

Niewątpliwie z dostępnych jej możliwości, każda matka wybiera taką, która jest dla niej najlepsza, biorąc pod uwagę sytuację całej rodziny. Taka jest różnica między opisywaniem zalet mleka matki w ogólności a rozmową o konkretnych sytuacjach żywych ludzi. Są sytuacje, kiedy najlepsza możliwa dla matki i dziecka opcja to karmienie butelką – mlekiem własnym, innej kobiety lub mieszanką, albo karmienie mieszane.

Warto więc nie poprzestawać na ogólnym opisywaniu zalet czy wad poszczególnych opcji, ale decydować się na wnikliwe przyglądanie się każdej konkretnej sytuacji z uważnością na to, jakie możliwości są dostępne i jakie czynniki potrzeba uwzględnić.

Opieka nad dzieckiem niezależnie od sposobu karmienia wymaga od rodziców wiele zaangażowania i wysiłku. Dokładanie do tego jeszcze stresu związanego z ocenami i wymaganiami, które słyszy matka lub tymi, które ma na swój temat, oraz stresu związanego z różnymi skutkami tej sytuacji, utrudnia tworzenie więzi.

Źródłem niepotrzebnego stresu bywa zalecenie, żeby być przy dziecku spokojnym i zrelaksowanym. Rzeczywiście w karmieniu dziecka, jak i w każdej innej czynności pomaga bycie spokojnym i zrelaksowanym, trudno się z tym nie zgodzić. Z drugiej strony oczekiwanie, że kobieta ma być spokojna i zrelaksowana, powoduje u niej jeszcze większy stres, kiedy jest inaczej.

Potraktowanie samej siebie łagodnie: “To jest ok czuć to, co czuję”, “mam prawo zatroszczyć się też o siebie”, “robię to co mogę i tyle ile mogę i to jest ok, by robić tyle, ile się da” dużo częściej pomaga w tym, żeby być spokojną niż wywieranie presji na siebie samą lub uleganie takiej presji z otoczenia. Skuteczne bywa wybieranie ze swojego otoczenia ludzi, którzy są wspierający, czyli takich, z którymi kobieta czuje się dobrze. Pomaga też unikanie rozmów na temat karmienia i nie karmienia piersią – z osobami, które radzą, pocieszają, oceniają, lekceważą perspektywę matki.

Co się dzieje?

Wiele sytuacji, w których dziecko jest karmione butelką, a nie piersią jest spowodowane czynnikami, które leżą po stronie dziecka albo są wynikiem wspólnej historii matki i dziecka – tym, co się wydarzyło w trakcie porodu i pierwszych prób karmienia. Ważne jest zrozumienie tego, co konkretnie się zadziało w tym wypadku, co spowodowało, że karmienie piersią nie wyszło. Pozwoli to zaopiekować się konkretnymi okolicznościami, które doprowadziły do karmienia w inny sposób niż się chciało. Każda sytuacja jest unikalna. Warto poszukać wsparcia, żeby to sobie poukładać.

Przyczyny trudności w karmieniu piersią (i zrezygnowania z karmienia piersią) mogą być rozmaite:

  • długa separacja matki i dziecka po porodzie
  • zaburzenia napięcia mięśniowego u dziecka
  • zaburzenia odruchu ssania u dziecka
  • przedwczesny poród
  • dziecko osłabione po porodzie
  • temperament – dziecko mało aktywne ale też bardzo wrażliwe, albo bardzo szybko denerwujące się jak coś nie wychodzi
  • niskie przyrosty na wadze i związany z tym niepokój matki i specjalistów.

Czytając historie matek, które bardzo przeżywają to, że nie karmią w taki sposób, jak to sobie zaplanowały, wielokrotnie miałam refleksję, że często sposób karmienia jest tylko przejawem jakiejś trudności, która nie znika wraz ze zmianą karmienia. Myślałam o sytuacjach kiedy para matka-dziecko potrzebuje wsparcia, kiedy więź nie ma za wiele wspólnego ze sposobem karmienia a dużo większy związek z tym, że:

  • dziecko jest nadwrażliwe na dotyk, nie lubi się przytulać i trudno znaleźć sposób na przyjemny dla niego kontakt fizyczny
  • opieka nad dzieckiem jest bardzo trudna i pochłania bardzo dużą część energii rodzica lub obojga rodziców
  • matka ma poczucie winy z powodu tego jak karmi dziecko i jest przekonana, że nie uda jej się zbudować relacji z dzieckiem.

W wielu sytuacjach karmienie butelką może być wsparte przepracowaniem trudnych emocji, także tych związanych z tym, co raniącego matka usłyszała od innych osób na temat tego, że karmi butelką. Ważna jest świadomość tego, że jeśli matka z jakiegokolwiek powodu zmaga się z takimi odczuciami, że jest złą matką, albo że czemuś jest winna to są to rzeczy do zaopiekowania i przepracowania, bo pozostawione same sobie, bywa że bardzo długo, utrudniają budowanie relacji z dzieckiem. Zdarza się że nawet po 10 latach od narodzin dziecka coś co matka usłyszała zaraz po porodzie i wzięła sobie do serca, wciąż utrudnia jej relację z dzieckiem, bo nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, żeby to zostało potraktowane jako pewne zranienie do przepracowania, a nie “fakt”, porażka itp.

Jestem za tym żeby w ogóle wyrzucić z rodzicielstwa taką kategorię jak porażka. Spotykam rodziców, którzy opowiadają o bardzo trudnych sytuacjach: o bólu, wyzwaniach, braku wsparcia, braku wiedzy jak sobie pomóc. Większość tych sytuacji jest takich, że potrzeba dużo wsparcia, co najmniej od bliskich i od osób które doświadczyły podobnych sytuacji. Nikt celowo sobie nie robi tego, żeby być w takiej sytuacji. Nikt, kto mógłby uniknąć takiego stresu i przeżyć nie decyduje się na to “specjalnie”.

Jest to więc bardzo ważne, żeby kobieta miała realne wsparcie w tym, jak opiekuje się dzieckiem, żeby czuła, że ma prawo do takiego wsparcia i że jej potrzeba wsparcia jest w takiej sytuacji OK. Takie wsparcie polega na przykład na tym, że kiedy matka odciąga mleko, ktoś inny zajmuje się dzieckiem, albo zastępuje ją w innych zadaniach. Często to nie sposób karmienia dziecka oddala matkę i dziecko, ale brak wsparcia, a co za tym idzie,  mniej czasu na swobodny, radosny kontakt z dzieckiem i mniej siły. Chciałabym też uznać wszystkie te mamy, które dzielą się swoim mlekiem z innymi kobietami, kiedy jest taka potrzeba i wyrazić wobec nich wdzięczność.

Kiedy piszę o przepracowywaniu sobie różnych kwestii, mam na myśli, oprócz poradzenia sobie z wieloma trudnymi emocjami, także proces rozróżniania tego, co jest obserwacją a co przekonaniami i interpretacją danej sytuacji. Przykładem takiej interpretacji, która utrudnia bycie matką, może być poczucie, że dziecko “odrzuca” matkę. Tymczasem, ono może być niespokojne, zdenerwowane, zmęczone, czuć się niekomfortowo. Nie są to oznaki odrzucenia a bardziej tego, że dziecko sygnalizuje swój dyskomfort i liczy na pomoc. Czasami są to oznaki tego, że kontakt między matką i dzieckiem nie przebiega gładko i potrzebuje wsparcia. W takich sytuacjach pomocne bywa wyjście poza własne spojrzenie na relację z dzieckiem, umiejętność nabrania dystansu. Jednym ze sposobów na to, jest znalezienie kogoś, kto w akceptujący sposób wysłucha i zrozumie, ale też da szansę na to, żeby zobaczyć, jak inaczej można rozumieć sytuacje, które zdarzają się między matką i dzieckiem. I tutaj znowu wstyd i poczucie winy utrudniają sięganie po taką pomoc.

Czasem jest również tak, że trudności przeżywane przez matki – zarówno te, które karmią piersią jak i te, które karmią butelką mają swoje źródło w sposobie przeżywania macierzyństwa, relacji z dzieckiem, różnych wyzwań, które pochodzą jeszcze z czasów zanim kobieta została matką. Na przykład, niezależnie od sposobu karmienia, u mam pojawiają się obawy, że dziecko bardziej potrzebuje mleka niż relacji z matką i że matka jest dla niego głównie źródłem pożywienia. Cała teoria więzi oparta jest na tym, że kontakt z opiekunem jest dla dziecka czymś daleko więcej niż okazją do zdobycia pokarmu a jednak dalej w nieświadomości dorosłych przetrwały myśli o tym, że dla dziecka priorytetowe są potrzeby czysto biologiczne – jedzenie, spanie itp. Tak więc obawy o to, że dziecko szuka bliskości matki tylko dlatego, że ona daje mu jeść, są przejawem myślenia, które obecne jest w całym naszym społeczeństwie i często trafia na podatny grunt u konkretnej kobiety, zwłaszcza wtedy, kiedy pojawiają się jakieś trudności.

Jako zakończenie i podsumowanie chciałabym napisać, że po przeczytaniu zwierzeń mam karmiących butelką mam taką refleksję, że różne rzeczy, które przeżywa matka utrudniają jej budowanie relacji z dzieckiem, kiedy utrudniają sięganie po pomoc. Poczucie winy i osobistej porażki często powoduje, że widzi się w różnych przeżywanych trudnościach nieuniknioną konsekwencję tego, że matka nie karmi piersią a nie coś co:

  • może było wcześniej niż karmienie
  • może jest do zmiany
  • może w ogóle nie ma związku z karmieniem
  • może jest konsekwencją tego, jak niedostosowaną do swoich potrzeb pomoc otrzymała matka.

Jeśli mam jakieś pragnienia związane z tym tekstem to takie, żeby mamy, którym jest trudno szukały pomocy i w dodatku, żeby trafiały na osoby, które im takiej pomocy udzielą.

Agnieszka Stein psycholog, autorka książek o rodzicielstwie bliskości, www.agnieszkastein.pl

Na zakończenie zachęcamy do wysłuchania rozmowy Agnieszki Stein z Gosią Stańczyk, której przedmiotem jest rodzicielstwo – karmienie a bliskość:

Obrazek wyróżniający: zdjęcie z archiwum Fundacji „Mlekiem Mamy”.

Fundacja "Mlekiem Mamy" wspiera w karmieniu naturalnym. Jeżeli karmienie piersią okazuje się niemożliwe, pokazujemy, że można karmić piersią inaczej (KPI), tj. odciągniętym mlekiem i podawać je w inny sposób. Edukujemy w zakresie tzw. świadomego rodzicielstwa i zdrowego stylu życia już od pierwszych chwil dziecka. Prowadzimy również działalność odpłatną w zakresie wsparcia okołoporodowego.