Droga mleczna moja i Zosi
Droga mleczna moja i Zosi to najpiękniejsze, ale też jedno z najtrudniejszych wyzwań jakie miałam. Zaczęła się za wcześnie – ze względu na moją cholestazę lekarze musieli ściągnąć Zosię na świat już w 34 tygodniu. Pierwsze godziny spędziła na oddziale noworodkowym. Od początku miała bardzo dobry odruch ssania, ale za mało siły, żeby pobrać sobie odpowiednie ilości pokarmu.
Ja natomiast wiedziałam, że muszę zawalczyć o laktację choćby nie wiem co – żeby mnie nie wypisali bez dziecka i żeby nie dawali jej mieszanki. Mój pokarm był dla niej jak lekarstwo.
Jak zostałam mamą KPI
Laktacja ruszyła, ale ze względu na małe przyrosty i dużą senność lekarze kazali podawać tylko butelkę. I tak zostałam mamą KPI.
Pierwsze dni i tygodnie były bardzo ciężkie – co 3 godziny przewijanie, karmienie, odciąganie, wyparzanie laktatora. Do tej pory wzdrygam się na wspomnienie dźwięku laktatora. Gdyby nie mój wspaniały mąż, nie dałabym rady. Ogrom zmęczenia.
Objawienie
Objawieniem po powrocie do domu była konsultacja z Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym (CDL) i wypożyczenie profesjonalnego laktatora. Nagle czasu zrobiło się więcej, bo zamiast 4 godzin dziennie na odciąganiu, spędzałam go tylko 2. Co to był za luksus!
Moja satysfakcja
Cały czas wiedziałam, że KPI mnie nie satysfakcjonuje. Pomimo tego, że musiałam się pogodzić ze zmianą planów porodowych, to karmienia piersią nie odpuszczę. Bo to najzdrowsze dla Zosi i dla mnie. I jakie wygodne! Karmisz kiedy potrzebujesz, jedzenie zawsze pod ręką.
Cały czas pracowałyśmy z Zosią. Im była większa tym łatwiej szło nam przystawianie. Ale były też kryzysy, w których myślałam, że nam się nie uda, że stracę pokarm, że woli butelkę.
Złota CDL Justyna
Całe szczęście spokój mojej CDL, złotej Justyny, jej wsparcie i dużo kangurowania „skóra do skóry” pomogły wszystko wyprowadzić na właściwą drogę. Oczywiście musiałam zaliczyć wszystkie możliwe trudności związane z karmieniem piersią.
Gdy już byłyśmy na etapie odchodzenia od butelki, pojawił się hiper wypływ i duża nadprodukcja. Znowu CDL stanęła na wysokości zadania i to również udało się opanować.
Droga mleczna – szczęśliwy finał
Finalnie po prawie 3 miesiącach udało mi się oddać laktator. Najchętniej bym go wystrzeliła w kosmos! Teraz od miesiąca karmię tylko piersią i uwielbiam to najbardziej na świecie. Naprawdę warto było o to zawalczyć! Nasza droga mleczna trwa…
Mama Zosi.
Fot. Zuzanna Kruschewska Photography.
Przeczytaj o kampanii społecznej „Kalendarz Mlekiem Mamy” .
Więcej historii laktacyjnych przeczytasz tu.