Dlaczego karmisz butelką?
Prawdopodobnie wiele osób zadało takie pytanie i usłyszała je niejedna mama. Sama jeszcze jakiś czas temu należałam do pytających. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że ta butelka może mieć ukryte drugie dno.
Niektórzy zarzucają, że mamy karmiące butelką (mieszanką lub mlekiem odciągniętym) są agresywne, przewrażliwione, źle wypowiadają się na tematy dotyczące karmienia piersią itp. Sposób karmienia dziecka (pierś a butelka) stał się jednym z zagadnień poruszanych w tzw. wojnie mam. Uważam, że nic nie bierze się bez powodu.
Kampania “Mleko Mamy Rządzi”
W ramach kampanii “Mleko Mamy Rządzi” wśród karmiących mam przeprowadzono ankietę, której wyniki zostały przedstawione w raporcie pt. „Karmienie piersią w Polsce. Raport 2015”, powstałym pod merytorycznym patronatem Centrum Nauki o Laktacji. Z raportu wynika jednoznacznie, że 98% mam rozpoczyna karmienie piersią po porodzie, co daje Polsce jedno z czołowych miejsc wśród krajów europejskich. Jednak już po 6 tygodniu życia dziecka liczba ta drastycznie spada, pozostaje tylko 46% kobiet karmiących swoje piersią (wyłącznie, mieszanie). Ze światowych statystyk Polska powoli zaczyna znikać…
U Rzecznika Praw Pacjenta
10 marca 2016 r. w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta odbyło się spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych, samorządów zawodów medycznych i społecznych oraz NFZ. Główne tematy rozmów to: realizacja standardów opieki okołoporodowej, problemy w opiece medycznej nad kobietami w okresie ciąży, porodu i połogu, a także przestrzeganie ich praw jako pacjentek. Jak wynika z danych Biura Rzecznika Praw Pacjenta, do chwili obecnej złożono prawie 3 000 skarg z zakresu opieki okołoporodowej. Żadna z nich nie dotyczyła spraw związanych z karmieniem naturalnym. Dlatego też problem nie istnieje w resorcie zdrowia. Nikt się nim nie zajmuje.¹
Statystyka a realia
Patrząc na dane statystyczne można odnieść wrażenie, że w kwestii opieki okołoporodowej wszystko jest OK. Mamy w Polsce obowiązujące wytyczne Ministerstwa Zdrowia, dostosowane do zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, zostały opracowane m.in. Standardy opieki okołoporodowej, których jednym z punktów jest ochrona i wspieranie karmienia piersią, szpitale przyjazne dzieciom i 10 kroków udanego karmienia piersią.
Dopiero później zauważa się, że matki bardzo szybko przestają karmić swoje dzieci naturalnie. Winy takiego stanu rzeczy dopatruje się właśnie w matkach, w ich działaniach. A jak jest naprawdę?
Sytuacja jakich wiele
Kobieta była w ciąży, kolejnej, więc nie szukała informacji, wsparcia. Przecież poród i karmienie piersią są rzeczami zupełnie naturalnymi! Rozwiązanie jednak opóźniało się, kobieta czuła, że coś jest nie tak. Rodzice pojechali do szpitala przyjaznego dziecku i matce, tak przynajmniej wynikało z opisu na stronie internetowej. Był to szpital specjalistyczny.
Po przekroczeniu progu placówki nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Poczekalnia wypełniona kobietami, osobami towarzyszącymi, nerwowa atmosfera, wszyscy pokornie czekali w kolejce na przyjęcie. Po kilku godzinach spędzonych na korytarzu mieli dość. Ojciec opisuje: Poczuliśmy się, jak w fabryce. Przyszła nasza kolej (po 4 godzinach) i rzucono nas na taśmę. Padła decyzja o cesarskim cięciu. Wydawało nam się, że można jeszcze zaczekać, pomóc dziecku przyjść na świat w sposób naturalny. Wyglądało to tak, jakby lekarz akurat miał czas, trafiliśmy w lukę – na stół. Z drugiej strony chodziło o dobro, zdrowie dziecka, więc każdy w takiej sytuacji zgodzi się na wszystko.
Dziecko przyszło na świat zdrowe, wszystko było w porządku. Mama chciała karmić piersią. Dowiedziała się jednak od personelu medycznego, że po cesarskim cięciu nie ma mleka, musi czekać aż przyjdzie. Dziecko dostało butelkę ze sztuczną mieszanką. Początkowo położna karmiła dziecko „po palcu”, ale później nikt się już nimi nie interesował.
Pozostawieni sami sobie…
Rodzice wyszli ze szpitala z dzieckiem karmionym butelką oraz z dwoma ulotkami na temat pozycji do karmienia piersią i czekali, aż pojawi się mleko. Karmili sztuczną mieszanką, podejmowali próby przystawienia dziecka do piersi, zaczęli szukać pomocy wśród znajomych. Czekali na wsparcie medyczne, na które mieli nadzieję po zakończeniu weekendu. Karmili dziecko sztucznym mlekiem w ilościach znacznie zawyżonych, bo płakało (ich zdaniem) z głodu. Poza tym, miarka dołączona do puszki odpowiada 30 ml, nie ma mniejszej. Wydawało im się, że te 30 ml jest minimalną porcją dla dziecka. Brodawki poranione, mama pogrążona w rozpaczy, obolała po operacji, bez snu, zmęczona. Wiedząc teraz, na czym polega laktacja, wciąż desperacko próbowała karmić piersią. Przystawiała dziecko ze łzami w oczach, zaciskając z bólu zęby, czasami wręcz krzycząc. Dziecko nie pobierało mleka z piersi, spłycało uchwyt brodawki, przyzwyczajone już do smoczka butelki. Mama nie była też w stanie pracować z laktatorem, aby odciągnąć pokarm. Ból był nie do zniesienia. Noworodek musiał jeść, więc znowu dostał butelkę ze sztucznym mlekiem. Kobieta karmiła płacząc nad dzieckiem, przepraszała, że nie może mu dać mleka, że jest złą mamą. Dziecko w końcu zasypiało, a ona mogła chwilę odpocząć…
Jeśli w poniedziałek trafią do doradcy laktacyjnego i otrzymają profesjonalne wsparcie (niestety odpłatne) – mama ma szansę karmić dziecko piersią. Trzymam mocno kciuki!
Jeśli nie – dołączy do innych mam płaczących (dopóki wystarczy łez) w czasie karmienia dzieci, ukrywając się za grubym dnem butelki. I będzie to kolejna mama, która nie zostanie ujęta w statystyce Biura Rzecznika Praw Pacjentów. Mama pogrążona w smutku, przeżywająca swoją tragedię po cichu.
Czy kiedykolwiek będzie chciała usłyszeć pytanie: „Dlaczego karmisz butelką?”
¹Prezentacja została niestety usunięta ze strony Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Notatka ze spotkania tu. Nie ma jednak w niej mowy o skargach.
Obrazek wyróżniający: zdjęcie z archiwum Fundacji „Mlekiem Mamy”.