Wyznaczajcie sobie cele i je osiągajcie
It’s official – karmiłam swoim mlekiem 2 lata i 3 miesiące, do samoodstawienia, a teraz przechodzę na zasłużoną emeryturę 💙🍼👵 Spełniłam swoje marzenie, swój cel i byłam dkpi (długo karmiacą piersią inaczej = powyżej drugiego roku życia dziecka) – znacznie krócej niż planowałam, ale córka zdecydowała za mnie.
Kpi nie było moim wyborem,
a raczej ostatecznością po utraconym kp (tutaj pisałam szerzej o początkach drogi mlecznej i problemach, które sprawiły, że zaczęłam wyłącznie odciągać) Było dla mnie ciężkie, bo odciągałam nawet 14 razy na dobę byleby wykarmić mojego głodomorka (jako roczniak zjadała 1.5 litra mleka, więc było co karmić 😉), łącząc studiowanie dzienne z wychowywaniem małej i zajmowaniem się domem. W dodatku półtora roku byłam na diecie eliminacyjnej ze względu na alergię córki na bmk (białko mleka krowiego), co też bywało momentami trudne (ale miało ogromny sens, bo reakcja alergiczna nie jest taka ostra jak jeszcze w styczniu).
Przeszkody
Rok po porodzie zapalenie tarczycy i depresja zabrały mi połowę dobowego „udoju”, ale się nie poddałam. Tak samo nie pokrzyżowały moich planów zastoje co 2 dni i zapalenia piersi 1-2 razy w miesiącu (przez rok miałam ponad 60 zastojów i 14 zapaleń zakończonych antybiotykiem).
Wsparcie
Największe i jedyne wsparcie w rodzinie miałam w swojej babci, ex kpi (jej historia do przeczytania tutaj). No i wirtualne w moich koleżankach z grupy wsparcia na FB, które teraz mogę nazwać przyjaciółkami i siostrami. Dziękuję Wam, dziękuję za ogrom wiedzy i dzielenie się doświadczeniem, kopy w tyłek, spotkania w meldunkowym i te na żywo. Jeśli kpi ma jakiś plus, to chyba tylko ten jeden – krąg wspaniałych i silnych kobiet które pozostaną ze mną nawet na emeryturze od laktatora. 😁
Pożegnanie z kpi
Podczas ostatniego odciągania płakałam ze smutku – bo to już koniec, i radości – bo to już koniec. 27 miesięcy naszej mlecznej drogi, to czas intensywnego dojrzewania mnie, jako kobiety i matki. Z infantylnej 20. latki stałam się rozsądną 22. latką. Gdybym mogła cofnąć czas i tak wybrałabym chwilami męczącą, ale jakże satysfakcjonującą drogę kpi, a nie karmienie sztuczne.
Życzę wam wsparcia bliskich, pewności w tym że robicie coś słusznego oraz siły. Wyznaczajcie sobie cele i je osiągajcie. 💙
Patrycja