Wsparcie partnerów mam KPI – osobiste wyznania
W poprzednim artykule mogłyście przeczytać jak ważne dla mamy KPI jest wsparcie partnera. Przy zbieraniu do niego informacji, zasięgnęłyśmy opinii Was – kobiet, które karmią piersią inaczej. Odzew przeszedł nasze oczekiwania, a każda historia była tak osobista i wartościowa, że postanowiłyśmy zawrzeć je wszystkie w oddzielnym miejscu. Jedne z Was pisały jak budująca była pomoc taty dziecka w okresie laktacji. Inne – dzieliły się smutnymi refleksjami związanymi z niezrozumieniem i brakiem pomocy.
Kinga
“Mój mąż wspierał mnie w karmieniu piersią inaczej bardziej niż w karmieniu piersią. Uznał, że to wygodne. I estetyczne. Nie to samo, co “wywalanie cycka” wszędzie. A mnie z perspektywy mamy obecnie karmiącej piersią jest przykro. Karmienie piersią inaczej było trudne, karmienie piersią też jest trudne. Ale w obu chodzi dla mnie o to, co dla dziecka najważniejsze. Mleko mamy. I jakkolwiek mamy karmią swoim mlekiem powinny być w tym wspierane!”
Paulina
“W weekendy mąż sam proponował, że będzie karmił córkę, żebym ja mogła się wyspać.
Teraz mamy drugie dziecko, tym razem kp. Mąż twierdzi, że z córką dzięki kpi ma dużo większą więź niż z synem, bo syna miał okazję karmić co najwyżej jak byłam 3 dni w szpitalu, a tak to tylko cyc.”
Patrycja
“Mój partner „wspierał” (choć lepiej powiedzieć – nie przeszkadzał) w moim kpi do roczku córki.
Po tym okresie stale zniechęcał mnie do odciągania, wywoływał poczucie winy („ty chyba wolisz swój laktator niż dziecko”), groził, że schowa mi spectrę bo mu przeszkadza ten sposób karmienia. Zero wsparcia, wchodzenie na głowę i wmawianie mi, że to już bez sensu w tym wieku i tylko tracę czas.
Ostatecznie karmiłam do samoodstawienia (2 lata i 3 miesiące), na sam koniec powiedział że chciał mnie zniechęcić bo widział jak ciężkie to było (dieta eliminacyjna, pompowanie kilkanaście razy na dobę). Nie wiedział, że życie z laktatorem byłoby łatwiejsze gdybym dostawała od niego wsparcie i zrozumienie.”
Magda
“U mnie niestety brak wsparcia. Często słyszę, że to moje widzimisię i że tylko czas tracę. Niestety największe wsparcie mam w mamie i w babci.”
Wioletta
“Otrzymywałam wsparcie w trakcie kpi. Ja odciągałam, a Michał karmił, sterylizował butelki i smoczki, czyścił laktator. Kupował suplementy, zaproponował bez wahania spotkanie z doradcą laktacyjnym, gdy mu tylko wspomniałam, że są tacy ludzie. Poza tym robił dużo przy dziecku i w domu, sprzątał, gotował, zajmował się małym, kapał go, itp. Zawsze mogłam na niego liczyć kiedy nasze dziecko się urodziło. Dzięki temu szybko doszłam do siebie po porodzie, potem łatwiej było mi się pogodzić z kpi, a finalnie udało się przejść nawet na kp. Dlatego tak bardzo podziwiam dziewczyny, które nie mają takiego wsparcia. Ich upór, cierpliwość są nie do opisania. Trud i emocje z jakimi muszą się mierzyć, często same, jest ogromny i bardzo obciążający, a mimo to walczą do ostatniej kropli. ”
Klaudia
“️W okresie kpi nie otrzymywałam wsparcia od nikogo z mojego otoczenia. Słyszałam teksty, że „wydziwiam „, że kpi to to samo co podanie if, nikt nie rozumiał po co i dlaczego to robię. Nierzadko słyszałam przykre teksty w stylu, że „nawet piersią nie umiałam karmić „. Rodzina nie ukrywała zdziwienia moim sposobem karmienia. Niestety nie był on popierany i rozumiany.”
Kaśka
“W okresie kpi (22 msc) miałam olbrzymie wsparcie męża i moich rodziców. Mąż nigdy nawet nie zasugerował, że takie karmienie nie ma sensu, mył „laktację”, karmił córkę. Rodzice przez pierwszy rok praktycznie u mnie zamieszkali, przejmując moje obowiązki. Tylko dzięki nim udało mi się tak długo ciągnąć kpi.”
Natalia
“Ja również miałam ogromne wsparcie męża. Wielokrotnie chciałam zakończyć kpi, na co on za każdym razem mówił, że dam radę jeszcze trochę. Chociaż po tym, jak po 35 miesiącach schowałam laktator już ostatecznie, powiedział „wreszcie są tylko moje” (w sensie, że piersi 🙈)”
Iwona
“Mąż mnie wspierał, bo wiedział że moje mleko jest najlepsze dla naszego synka. Budził mnie w nocy nawet na ściąganie. Udało mi się 15 miesięcy, byłoby dłużej, ale musiałam wrócić do pracy.”
Marta
“Dopóki kpi było łatwe, miałam wsparcie partnera. Niestety w momentach kryzysowych sugerował podanie if. Trochę jego poglądy zweryfikował nasz syn plujący mlekiem modyfikowanym (infant formula) na wszystkie strony. Dużo większe wsparcie otrzymywałam ze strony mamy, która zawsze powtarzała, że mam karmić tak długo, jak dam radę.”
Kasia
“Mąż od początku był za i mnie bardzo wspierał. Gdy miałam gorsze momenty, mówił bym wyluzowała i wspominał o zaletach np. że mogę wyjść. A wychodzić musiałam, bo robiłam doktorat i na uczelni pojawiłam się po raz pierwszy 3 tygodnie po porodzie wraz z początkiem roku akademickiego. Jak jeździliśmy na wesela, to ze mną siedział, by nie było mi smutno podczas odciągania. I zawsze to on pytał obsługę, gdzie mogę ten pokarm odciągnąć jak byliśmy na mieście. Dziś, gdy karmię piersią przez 11 miesięcy drugie dziecko, gdy trafił mi się wymagający egzemplarz, który wisi nocami nadal mówi: A widzisz, jakby pił Twoje z butli, to bym pomógł. A tak to nie mogę.
Podsumowując, pozwolił mi w tym wytrwać, pocieszał, latał po kozieradkę i karmi, gdy było trzeba. Gdyby zamiast motywować mówił, że to bez sensu, na pewno nie byłabym kpi przez 14 miesięcy.”
Agnieszka
“Właściwie zazwyczaj wspierał chociaż powiem bardziej, że nie przeszkadzał, bo czasem brakowało czasu żeby sprzątać czy gotować, bo laktator… W 6 miesiącu, przy spadkach mleka, sam zaproponował kupienie podwójnego laktatora. Skończyłam po 10 miesiącach. Do tej pory wspomina, że mógł nakarmić syna a ja mogłam coś innego zrobić w tym czasie, a teraz gdy karmię piersią córkę 2 miesięczną to muszę być tylko ja.”
Emilia
“Nie wiem czy nazwę to wsparciem, bardziej nie utrudnianiem sprawy. Wiedział o zaletach naturalnego karmienia, chwalił je, popierał… ale jak nie musiał się angażować. W dni wolne od pracy bez problemu przejmował dziecko na czas sesji, po pracy w dni powszednie już nie bardzo. Na kolejne laktatory czy wspomagacze kręcił nosem. Zawsze musiałam go wtedy przywoływać do porządku, że jeżeli już rozpatrywać to w aspekcie finansowym, to karmienie mieszanką jest droższe. Laktator umył chyba tylko dwa razy, i to proszony. Z kolei w sprawie przywozu mleka od naszych kochanych mlecznych mam, czy zamontowania przetwornicy w samochodzie – nie stanowiło to dla niego problemu. Podsumowując: wsparcie to jeden z najważniejszych aspektów kpi dla mnie. Gdyby było większe (wychodziło ponad słowa męża i przekładało się na jego czyny) byłoby mi o niebo łatwiej. Myślę że walka o kpi z bliskimi, w czasie kiedy urodzi się dziecko, i cały świat staje na głowie, a dodatkowo hormony szaleją – czasem jest niewykonalna. Chylę czoła przed mamami, które poza tak ciężkim startem – który zazwyczaj nie jest wyborem – muszą zmagać się dodatkowo z partnerem o jego słuszność.”
Monika
“Nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skutków podawania if i chyba dlatego mąż nikogo nie ubił w szpitalu. Dla obojga było oczywiste, że będę kp, więc woził mnie do cdl, mył butelki. To on sam wybrał I kupił mi laktator. Ogarniał dom i dziecko, dawał odespać nocne randki. […] Zdecydowanie bez wsparcia męża (mycia butelek/laktatorów, zajmowania się młodą, wykonywania prac domowych) byłoby mi ciężko, ale dałabym radę, natomiast bez jego poparcia, zrozumienia i uznania, by się to nie udało.”
Marzena
“Zawsze mnie wspierał podczas kpi. Zajmował się małą jak odciągałam i była taka potrzeba. Wiedział jak ważne jest karmienie mlekiem mamy. Gdy zamrażarka nam się rozmroziła i moje 7 litrów zapasów się rozmroziło, widziałam szczery smutek i żal w jego oczach. Mył butelki, wstawał w nocy i podgrzewał mleko, laktator też nieraz umył.”
Karolina
“Maciej mnie wspierał na miarę tego, jak potrzebowałam i na miarę naszej relacji. Początek był trudny, troszkę obwiniałam Macieja o kpi, bo strasznie przeżywał płacz małego i mój ból, ale zachęcał do karmienia butelką. Z drugiej, dzięki mężowi w ogóle się dowiedziałam, że można karmić z laktatorem, bo kolega z pracy doradził, że tak karmiła jego żona. Wtedy było to dla mnie wybawienie od wyrzutów sumienia, i zaprzestanie dokarmiania if praktycznie po kilku dniach. Wiem, że jest dumny, że Miłosz dostawał to, co najlepsze. Nigdy, przenigdy nie był zniecierpliwiony i rozumiał, że dostawy mleka to absolutnie priorytet. Karmił w nocy, a dzięki kpi byłam mobilna i korzystałam z tego (wyjścia etc.), wspierał i rozumiał. Najbardziej motywowałam się sama, ale mąż na pewno też się przyczynił. Uwielbiał karmić i usypiać Miłosza.”
Asia
“A mi się mega podobało to, że z mężem prawie wcale nie poruszaliśmy tematu KPI. On to traktował tak naturalnie, jak jedzenie śniadania, kąpiel i inne codzienne sprawy. To było najlepsze co mógł zrobić w tym temacie.”
Ewelina
“Niemąż na początku sam zajmował się dwójką dzieci, pracował w domu, sprzątał i gotował. A ja rozkręcałam laktację i spałam w ciągu dnia. Po tygodniu mieliśmy ustabilizowany plan dnia i nocy. Partner jest dla mnie bardzo dużym wsparciem, dużo czyta o laktacji, karmieniu piersią, butelkach, kolkach i żywieniu dzieci. Jego wiedza mnie czasem zadziwia, bo potrafi zwrócić uwagę na rzeczy trywialne, których ja wcześniej nie zauważałam. Wstaje w nocy, karmi przebiera. Nigdy nie usłyszałam od niego przykrych słów związanych z KPI. Jeśli już nie wytrzymuję i mam ochotę powiedzieć “dość”, sam przynosi mi herbatę i laktator i motywuje do odciągania. Kategorycznie rozkazał ściąganie mleka do samoodstawienia. Stanowczo dyskutuje i dementuje plotki i mity dotyczące mleka matki i rozszerzania diety ze swoją mamą babcią i ciotkami. Dyskutuje nawet z moją mamą. Jest wspaniałym ojcem, i nie zamieniłabym go na żadnego innego.”
Wsparcie a długość karmienia
Z Waszych historii można wyciągnąć jeden wniosek. Wsparcie ojców, w większości zdecydowanie wpływa na długość KPI. Z pomocą bliskiej osoby, kobieta może pozwolić sobie na chwilę odpoczynku, nie jest tak zestresowana i jest zwykle w lepszej kondycji psychicznej – nie czuje się niezrozumiana.
Na zakończenie mała kropka nad “i”. Cytat Taty, którego córka była karmiona piersią inaczej:
Kamil
“Ja – mąż Gosi i ojciec M. – jestem szczęśliwy, że los związał moją żonę z laktatorem. Wiem, wiem – karmienie piersią jest najlepsze, najfajniejsze i w ogóle och i ach… Jednak podczas tego tradycyjnego procesu karmienia, ojciec dziecka może nie nawiązać z nim tak bogatej więzi. Często matki uważają, że zrobią wszystko najlepiej i przez to nie dopuszczają ojca do opieki. Karmienie za pomocą laktatora pozwala na podanie pokarmu przeze mnie w czasie, gdy mama odciąga mleko na kolejną porcję. Dzięki temu czynnie uczestniczę w podstawowej opiece nad dzieckiem, co jest jedną z najlepszych rzeczy na świecie. Drugim aspektem randkowania z laktatorem jest możliwość mrożenia nadwyżek mleka oraz obdarowywanie nim potrzebujących. Ja jako honorowy dawca krwi, nie miałem żadnych wątpliwości. Gdy żona zapytała czy możemy przekazać mleko W. – ucieszyłem się, że możemy pomóc.”
Wyznania zebrała Kasia W. – mama karmiąca piersią (inaczej). Jeśli i Ty chcesz się podzielić z nami swoją niezwykłą historią, napisz maila na adres: fundacja@mlekiemmamy.org