KP po KPI – jak się odnaleźć na nowej mlecznej drodze?

Wiele kobiet, mających za sobą doświadczenia KPI, marzy o tym, żeby następnym razem udało się karmić bezpośrednio piersią. Niektórym mamom udaje się też przejść z KPI na KP. Te dwa sposoby karmienia, choć w głównych aspektach – trosce o zdrowie dziecka i zapewnienie mu najlepszego pokarmu – są zbieżne, diametralnie się od siebie różnią.

Jak się odnaleźć w nowej laktacyjnej rzeczywistości? O czym warto pamiętać? Jakich błędów nie popełniać? Mamy nadzieję, że ten tekst pomoże choć jednej mamie rozwiać wątpliwości i z powodzeniem wkroczyć na „piersiową ścieżkę”.

Maszyna kontra człowiek

Na wstępie warto wyraźnie zaznaczyć, że nawet najwyższej klasy laktator nie zastąpi małego człowieka. Pracuje mniej efektywnie niż odpowiednio przystawione i prawidłowo ssące dziecko. Pobieranie pokarmu za pomocą laktatora jest całkowicie sterowane przez matkę – to ona decyduje o doborze sprzętu i akcesoriów, czasie ściągania, sile ssania. Natomiast dziecko jest aktywnym uczestnikiem procesu karmienia. W prawidłowym postępowaniu laktacyjnym, czyli karmieniu na żądanie, to zwykle dziecko inicjuje karmienie, decyduje o czasie jego trwania, intensywności poboru pokarmu, poziomie opróżnienia piersi.

Każda para matka – dziecko jest unikatowa i wypracowuje własny rytm i technikę karmienia, nie do odtworzenia przez inny duet, ani tym bardziej przy użyciu laktatora. Warto pozwolić dziecku na aktywny udział – nie karmić pod dyktando zegarka, w niewygodnej dla niego pozycji, nie pospieszać ani nie odrywać przedwcześnie od piersi.  Wypracowanie wspólnego rytmu wymaga czasu i cierpliwości, bo choć zdrowe dziecko rodzi się z umiejętnością ssania, a matka może mieć przerobioną całą możliwą laktacyjną literaturę, najważniejsze jest zgranie i poznanie swoich potrzeb. Oczywiście warto zdobywać laktacyjną wiedzę, najlepiej już w ciąży, ale w ostateczności trzeba ją skonfrontować z praktyką.

Przy KPI zwykle przykładamy laktator, zaczynamy odmierzać czas i czekamy, aż mleko spłynie do butelki. Karmienie bezpośrednio piersią wymaga więcej uwagi. Poza prawidłową techniką ważna jest elastyczność, reagowanie na potrzeby dziecka. Niekiedy w trakcie karmienia potrzebne jest skorygowanie przystawienia. Leniuszka lub śpiocha trzeba aktywizować, na przykład poprzez trącanie pod bródką, masowanie policzka, wnętrza dłoni lub okolicy żeber.  Warto przetestować różne sposoby i znaleźć taki, który jest skuteczny i przyjemny dla malucha. Gdy dziecko jest niespokojne, płaczliwe, odrywa się od piersi – być może potrzebuje chwili przerwy, odbicia nadmiaru powietrza lub zmiany piersi. Starajmy się wsłuchać w to, co chce nam zakomunikować.

Zegar – wróg czy sprzymierzeniec?

KPI zwykle przebiega pod dyktando zegara. Mamy ustalają sobie bardziej lub mniej rygorystyczny harmonogram i starają się go przestrzegać, żeby zapewnić piersiom odpowiednią stymulację. W prawidłowym postępowaniu laktacyjnym, przy karmieniu bezpośrednio piersią, zegar często bardziej przeszkadza niż pomaga matce. Zalecane dawniej przystawianie dziecka w ściśle określonych odstępach czasowych jest zaprzeczeniem karmienia na żądanie. Czy to znaczy, że zawsze musimy czekać aż dziecko zgłodnieje, ryzykując, że piersi nam wybuchną? Absolutnie nie! Karmienie na żądanie to także reagowanie na potrzeby matki, zatem zawsze można zaproponować dziecku pierś. W nocy warto spróbować przystawić malucha na tak zwanego „śpiocha”. Część dzieci potrafi efektywnie ssać pozostając w półśnie.

Przy KPI opróżniamy zawsze obie piersi, zwykle stymulując każdą z nich przez 15-20 minut. Natomiast od dziecka nie możemy oczekiwać, że spędzi co karmienie przy każdej piersi równo 15 minut, bo – jak każdy człowiek – raz ma większy, a raz mniejszy apetyt. Raz je szybciej, a raz powoli. Raz posiłek przebiega spokojnie, a raz jakiś dyskomfort go zakłóca. Nie możemy też oczekiwać, że każdego dnia rytm karmień będzie identyczny, bo dziecko nie zna kalendarza i zegara. Maluch odczuwa za to różne potrzeby, które stara się nam zakomunikować. Warto zatem wsłuchać się w nie i pozostać elastycznym.

Czy to wszystko oznacza, że zegar tylko i wyłącznie przeszkadza w karmieniu? Niekoniecznie. W okresie noworodkowym należy pilnować, by efektywnych karmień było minimum 8 na dobę. Według większości źródeł przerwa nocna w tym czasie nie powinna być dłuższa niż 4-5 godzin. Jednym ze wskaźników skutecznego karmienia (WSK) jest aktywne ssanie przynajmniej przez 10 minut z jednej piersi. Warto zatem spoglądać na zegarek,  ale nie oznacza to bycia zakładnikiem czasu. Nie tędy droga do udanego karmienia piersią!

Do czego nie służy laktator przy kp?

Jedną z największych trosk świeżo upieczonych matek jest to, czy dziecko się najada. Wszak piersi nie są przezroczyste ani nie posiadają miarki. Często zatem, zwłaszcza na początku laktacyjnej ścieżki, pojawia się pokusa zmierzenia ilości wypitego mleka. Matki ważą dziecko przed i po karmieniu, co nie jest właściwą praktyką poza zaleceniem CDL.

Sięgają także po laktator. Pokusa zmierzenia ilości mleka za pomocą laktatora jest szczególnie silna u matek, które karmiły piersią inaczej, gdyż dotychczas to właśnie ilość pozyskanego w ten sposób mleka była jedynym wyznacznikiem poziomu laktacji. Nie należy podążać tą ścieżką, zwłaszcza samodzielnie, bez wyraźnego wskazania ze strony doradcy laktacyjnego. Po pierwsze, jak już zostało wspomniane, laktator znacznie mniej efektywnie pobiera pokarm niż prawidłowo ssące i dobrze przystawione dziecko. Po drugie, piersi przyzwyczajone do pobierania pokarmu przez dziecko, mogą być oporne na działanie maszyny. Wiele mam karmiących bezpośrednio piersią skarży się, że mimo prawidłowo działającej laktacji nie jest w stanie ściągnąć ani kropli za pomocą laktatora.

Jak w takim razie sprawdzić czy dziecko się najada?

  • Uwierzyć w siebie,
  • umieć prawidłowo przystawiać dziecko i oceniać, czy je efektywnie,
  • umieć rozpoznawać sygnały głodu i najedzenia,
  • znać i obserwować wskaźniki skutecznego karmienia.

Jeśli cokolwiek wzbudza niepokój, zawsze warto poszukać wsparcia u kompetentnej położnej, promotorki karmienia piersią, doświadczonej w karmieniu piersią bliskiej osoby lub profesjonalisty – certyfikowanego doradcy laktacyjnego (CDL), albo międzynarodowego konsultanta laktacyjnego (IBCLC).

Często drobna korekta przystawienia czy nauka aktywizowania dziecka przy piersi przynoszą rewelacyjne rezultaty. To, czy należy sięgnąć po laktator w celu pobudzenia produkcji mleka i jak go używać, powinien ocenić specjalista. Dyktowane strachem, trudnymi doświadczeniami laktacyjnymi lub niewłaściwą poradą ściąganie mleka i dokarmianie może być początkiem kolejnego KPI lub zakończenia mlecznej drogi, a przecież nie o to chodzi, prawda?

Kasia – dawniej KPI, dziś KP

Obrazek wyróżniający: zdjęcie z archiwum Fundacji „Mlekiem Mamy”

Fundacja "Mlekiem Mamy" wspiera w karmieniu naturalnym. Jeżeli karmienie piersią okazuje się niemożliwe, pokazujemy, że można karmić piersią inaczej (KPI), tj. odciągniętym mlekiem i podawać je w inny sposób. Edukujemy w zakresie tzw. świadomego rodzicielstwa i zdrowego stylu życia już od pierwszych chwil dziecka. Prowadzimy również działalność odpłatną w zakresie wsparcia okołoporodowego.